"Kto zjada ostatki..."
Koniec karnawału, długiego w tym roku, ostatki, ostatni dzień przed Wielkim Postem, dzień kobiet.
Ostatni karnawałowy, beztroski wypiek, bo przecież w karnawale wolno zjeść nieco więcej,a co za tym idzie nieco więcej upiec :) Dzisiaj faworki, zaraz po pączkach najbardziej tłustoczwartkowy wypiek, może nawet nieco lepszy? Nie lubię faworków ze sklepu, jadłam je może raz lub dwa i więcej już po nie nie sięgnęłam. Tak samo jest z pączkami. Skusiłam się w czwartek na pączki, uśmiechał się do mnie ze sklepowej półki. Pierwszy kęs i ogromny zawód, pączków też nie lubie sklepowych :)
A dzisiejsze faworki z przepisu z najstarszej książki kucharskiej mojej babci "Kuchnia Polska", pyszne !
Składniki na średni talerz:
• 200g mąki pszennej
• 3 żółtka
• 3 łyżki kwaśnej śmietany
• 1 łyżka spirytusu
• 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia (lepiej dodać mniej, ok. 1/3-1/2 łyżeczki)
Dodatkowo:
• cukier puder do oprószenia
• olej lub smalec do smarzenia
Mąkę przesiać na stolnicę, robić wgłębienie, dodać żółtka, śmietanę, sól, spirytus i proszek do pieczenia. Wszystko dobrze wyrobić, aż do uzyskania miękkiego, gładkiego i elastycznego ciasta.
Ciasto uderzyć kilka razy wałkiem, aż do pojawienia się pęcherzyków powietrza. Oderwać kawałek ciasta, resztę przykryć ściereczką. Rozwałkować i wykrajać radełkiem prostokąty około 10x3cm. Po środku każdego, wzdłuż zrobić nacięcia i przewlec przez otwór.
ółTłuszcz rozgrzać, smażyć faworki na złoty kolor. Odsączyć na ręczniku papierowym i posypać cukrem pudrem.
Smacznego!
sliczne i pyszne:)
OdpowiedzUsuńU mnie - chrust. Niby to samo...a jednak zupełnie inne ;-)
OdpowiedzUsuńW moim mieście jest jeden jedyny sklep, z którego faworki smakują wybornie. Ale i tak smakiem nie dorównują tym domowym...
OdpowiedzUsuńPiękne faworki !:)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia i faworki. ja też nie kupuję karnawałowych słodkości, domowym nie nie dorówna :)
OdpowiedzUsuń